Zupełnie coś innego


Jak wyglądały Niemcy w latach 30.? Z jednej strony można się było pewnie spodziewać dokąd to zmierza, symptomów było aż nadto. Z drugiej zaś, wielu mówiło: nie przesadzajmy. Miasta kwitły, bezrobocie spadało i tak dalej. Jeśli ktoś odczytał tu aluzję do współczesnej Polski, to mógłby jeszcze dodać sakramentalne "to nie to samo".
W Internecie można obejrzeć nieco ponad ośmiominutowy film promocyjny propagandowy o Berlinie. Widzimy krajobraz metropolii z szerokimi arteriami, pełnymi pieszych, aut, tramwajów (zwróćmy uwagę na ekologiczne rozwiązania: zielone torowiska). W kadrze często pojawiają się rowerzyści. Wspomina się też o nadrzecznych bulwarach. Pełna nowoczesność i modernizacja.
Narrator opowiada o zabytkach i atrakcjach miasta. Dobrze wyczuwa trendy współczesnej turystyki. Zgrabnie nawiązuje do lokalnej oferty kulinarnej (piwo Berliner Weiße), a także kieruje naszą uwagę na doświadczenia i emocje. Po tradycyjnym zwiedzaniu części historycznej można wybrać się na tańce, do zoo albo na plażę. Jest to ilustrowane stosownymi ujęciami, pokazującymi beztroskich berlińczyków przy ciastku albo w kąpielówkach. Doprawdy jest co robić w tym dostatnim i bezpiecznym mieście. Idealny city break.
Warto poświęcić nieco uwagi udźwiękowieniu filmu. Na początku dominują dość przytłaczające wojskowe marsze, jednak szybko ustępują prawdziwej symfonii wielkiego miasta: uliczny zgiełk, silniki samochodów, koparek na placu budowy (miasto się rozwija!), barki na rzece, a nawet odgłosy słonia w zoo i ptaki. Wszystko perfekcyjnie zmontowane z obrazem i zmieniające się wraz z nim. Towarzyszy temu entuzjastyczny, lecz nienachalny głos narratora. Podczas sielankowych scen w ogródku piwnym znów pojawia się muzyka. I tu warto się zatrzymać. Słyszymy bowiem coś, co brzmi jak jazz. Ten sam gatunek, który naziści określali Entartete Musik - zwyrodniała muzyka. A jednak pojawia się w filmie! Ludzka władza przymyka oko i ucho. Czy mogło być tak źle? Pomimo że na końcu wracają marsze i defilujący żołnierze przed monumentalnym gmachem, i głos nieco enigmatycznie wyjaśniający, że właśnie podziwiamy Ministerstwo Lotnictwa, pod którego skrzydłami znalazł się naród niemiecki i jego przyszłość.
Ten kolorowy (sic!) film powstał w drugiej połowie lat 30., być może w związku z Olimpiadą, odbywającą się w 1936 roku w stolicy Trzeciej Rzeszy. Czy nasze upasione na funduszach unijnych, rozleniwione dobrobytem miasta (choć raczej tylko te duże) prezentują się inaczej?
Tylko raz kamera rejestruje dziarsko maszerującą kolumnę chłopców w brunatnych koszulach. Głos zza kadru tłumaczy, że to wierząca w lepszą przyszłość młodzież, paradująca dla ojczyzny Führera. Coś jak u nas 11 listopada. Ale to przecież zupełnie coś innego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

nie-miejscownik: Antoninek - przewodnik alternatywny

Jak wybuch II wojny światowej wpłynął na turystykę w Poznaniu?

Dźwięk tygodnia: Synagoga się nie rozpływa